Co stanie się na Ukrainie w najbliższych dniach i miesiącach?
Szef Pentagonu Chuck Hagel pochwalił niedawno ukraińską armię i jej “niezwykłe opanowanie” w sporze z Rosją. Brzmi to dokładnie tak jak (nieprzekonująca) kijowska propaganda: „Ukraińscy żołnierze są niezwykle cierpliwi, nie reagują na prowokacje i nie opuszczają jednostek. (…) Głównodowodzący armii osobiście podziękował żołnierzom za wierność przysięgom i przeciwstawianie się agresywnym intencjom sąsiadów.” W podobnym tonie wypowiadał się komentator serbskiej telewizji publicznej która od początku mówiła o „rosyjskiej inwazji na Krymie” i dużych możliwościach przeciwstawiania się jej przez armię ukraińską, przywołując najdokładniejsze statystyki na temat jej liczebności. Odniesiono się też do oceny stopnia zmotywowania armii dla rozpoczęcia i prowadzenia wojny.
Ukraińska armia nie istnieje
Fakty mówią co innego. Działania rosyjskich wojsk na Krymie przebiegają z chirurgiczną precyzją, bez ofiar i bez ani jednego oddanego strzału. Ukraińskie bazy i garnizony zostały zablokowane, większość żołnierzy poddała się, jednostki dokonały „samorozpuszczenia” lub przysięgły wierność nowym władzom na Krymie. Pokazuje to profesjonalizm armii rosyjskiej. Z drugiej strony, dowódca ukraińskiej marynarki wojennej zaledwie dzień po mianowaniu przeszedł na stronę Rosji. Ukraiński pułk operacji specjalnych z Kirowogradu odmówił wykonania rozkazu udania się na Krym. Siły samoobrony Krymu mają dziś 45 samolotów bojowych, co odpowiada jednej czwartej stanu ukraińskiego lotnictwa. Ogłoszona w pośpiechu mobilizacja według danych oficjalnych objęłą 1.5 % rezerwistów (0.5% należy traktować jako wynik bardziej wiarygodny).
By zrozumieć co naprawdę się dzieje, wystarczy wspomnieć słowa jednego z zachodnich komentatorów który porównał wyposażenie żołnierzy Ukrainy i Rosji. Pierwsi wyglądają jak z lat osiemdziesiątych, albo jak żołnierze rosyjscy z pierwszej wojny czeczeńskiej, drudzy wyposażeni są zgodnie ze standardami XXI wieku. Miroslaw Lazanskij konkluduje: „Głównym problemem ukraińskiej armii jest morale, brak motywacji sił zbrojnych które przyglądały się wydarzeniom w kraju, a także powszechna korupcja i problemy z wyszkoleniem odnośnie technik walki. Rosja ma zaś wyraźnie postawione cele, monolityczną i dobrze wyszkoloną armię i przywództwo państwa skupione w jednym ręku. Szanse na wysłanie ukraińskiej armii na Krym są czysto teoretyczne. Nie mają kogo, z czym i dokąd wysłać.” .
Przyznał to także niechętnie deputowany do ukraińskiej Werchownej Rady Giennadij Moskaliow „Mieliśmy dwadzieścia dwa lata na rozbudowę armii. Powiem wam coś co jest tajemnicą państwową: nie mamy czym latać, nie mamy czym walczyć, nie mamy nic. Kogo zmoblizować? Co wydać żołnierzom? Maski?”
Izraelski analityk Jakob Kedmi dostarczył bardzo jasnej, niemal brutalnej oceny: “W wypadku konfliktu zbrojnego z Rosją, ukraińska armia po prostu nie istnieje. Nie ma czegoś takiego. Ukraińska armia przez lata była rozbrajana i okradana. Są ludzie którzy noszą jej mundury i możliwe, że podejmą oni próbę przeciwstawienia się zajmowaniu strategicznych punktów przez Rosję. Ale nie będzie to miało żadnego prawdziwego znaczenia.”
Ukraina nie jest przygotowana na wykorzystanie armii lecz jedynie paramilitarnych bojówek neonazistów z Galicji, najemników, bojowników i rusofobów. Prawy Sektor i podobne organizacje mogą walczyć, ale ich walka nie będzie prowadzona w imię interesów Ukrainy lecz amerykańskich elit politycznych, przeciwko Rosji i przeciwko Europie. W narastającym kryzysie politycznym jest tylko jedna strona zainteresowana wybuchem wojny na Ukrainie – Stany Zjednoczone. I zrobią wszystko by wojna wybuchła.
Nic nie zależy od Kijowa
Jest zatem jasne, że nic nie zależy od kijowskiej junty. Niekompetencję przywódców Euromajdanu można porównać jedynie z niekompetencją administracji Obamy. Opadły maski przywódców przewrotu i widać kim byli od początku: jedynie marionetkami Zachodu. Kijów nie był sceną „narodowej rewolucji” a raczej teatrzykiem kukiełkowym. Część posunięć nowych władz wydaje się zupełnie bezsensowna (jak decyzja o mobilizacji), inne zaś są tragikomiczne tak jak wystąpienie prze partię Julii Tymoszenko o przyspieszone przyjęcie Ukrainy do NATO i UE. Możliwe jest jednak, że na kijowskiej scenie przygotowywany jest kolejny akt krwawego dramatu. Nie ma jednak wątpliwości, że czas działa na niekorzyść Kijowa.
Tymczasem, nowe władze stają w obliczu buntu na południu i wschodzie, “Rosyjskiej wiosny” w której udział biorą nie tylko Rosjanie lecz, co dla wielu zaskakujące, wielu etnicznych Ukraińców i przedstawicieli innych nacji. Odpowiedź władz była łatwa do przewidzenia: mianowanie oligarchów na gubernatorów i próba stłumienia buntu za pomocą prywatnych armii i sił specjalnych NATO, tak jak podczas przejęcia władzy w Kijowie. Protesty przeciwko nowym władzom w Kijowie tworzonym przy udziale starych oligarchów w rodzaju Tymoszenko nabrały aspektów socjalnych. Próbując stłumić bunt, Kijów musi mieć się na baczności przed przekroczeniem czerwonej linii wyznaczonej przez Moskwę. Prezydent Putin wyraźnie powiedział: Rosja zastrzega sobie prawo do interwencji militarnej na Ukrainie.
To tylko część problemów, z którymi muszą uporać się nielegalne władze. Inne to coraz trudniejsza i coraz bardziej dramatyczna sytuacja na kontrolowanym przez nie terytorium. Według wielu analiz w ciągu dwóch lub trzech tygodni nastąpi drastyczne pogorszenie sytuacji społecznej. Bardzo prawdopodobne jest wstrzymanie wypłacania pensji i emerytur oraz spłacania zadłużenia zagranicznego. Ukraińska gospodarka może zostać sparaliżowana lub całkowicie zniszczona. Ci, którzy mieli nadzieję na prawdziwą finansową lub militarną pomoc Zachodu, mogą porzucić złudzenia. Co wtedy stanie się z kijowskim Majdanem kontrolowanym przez zbrojne bandy, nad którymi nie panuje kijowska junta?
Krym to pierwszy krok
Strategia Rosji jest, dla kontrastu, bardzo wyraźna: zachęca ona mieszkańców południa i wschodu do formowania własnych struktur militarnych i politycznych. Krym to tylko pierwszy krok. Przejęcie władzy przebiega obecnie w sposób pokojowy. Ostatni akt rozegra się w Kijowie siłami obywateli Ukrainy, a nie rosyjskiej armii. Dopóki to się nie stanie, kryzys ukraiński pozostaje przedmiotem konfrontacji wielkich mocarstw.
Rosja nie ma powodu do zmiany swojej strategii przeciwko puczystom, która okazuje się bardzo skuteczna. Po przewrocie w Kijowie wszystkie mocne karty są w rękach Putina. Kryzys ukraiński zmienia się w długotrwałą grę nerwów między Waszyngtonem a Moskwą (nie Kijowem a Moskwą czy Berlinem a Moskwą), w której każda ze stron wyklucza użycie siły. Użycie siły przez Rosję musi zakładać gotowość do zastosowania broni atomowej jeśli, by użyć terminologii amerykańskiej, zagrożone są jej kluczowe interesy, do których bez wątpienia należy Ukraina. Jak dotąd Moskwa niewiele robi sobie z amerykańskich gróźb sankcji militarnych czy gospodarczych. Nie ma powodu by reagować: Rosja jest gotowa zastosować odpowiedzi na sankcje (o czym mówił doradca prezydenta Siergiej Głazjew), a Chiny ku zaskoczeniu wielu obserwatorów wyraźnie stanęły po stronie Rosji. Nie wszystkie kraje Zachodu popierają plany Waszyngtonu. Rozłam ten datuje się od czasu kryzysu wokół Syrii gdzie wiele krajów Zachodu okazało sprzeciw, lub co najmniej ostrożność wobec amerykańskich planów otwartej wojny z siłami Assada. Wojna na Ukrainie nie leży zwłaszcza w interesie Niemiec, co wyraźnie ogłosił szef niemieckiego MSZ Frank-Walter Steinmeier ostrzegający Amerykę, że wykluczenie Rosji z grupy G8 będzie kosztowne dla Zachodu. Potencjalna wojna będzie się toczyć zbyt blisko niemieckich granic, dlatego rząd Niemiec wzywa do opanowania.
22 lutego – technika zamachu stanu
Euromajdan od samego początku wymierzony był nie tylko w Rosję ale także w Europę. Amerykańskie żądania obłożenia Rosji sankcjami gospodarczymi i zablokowania rosyjskich aktywów uderzyłyby przede wszystkim w gospodarkę Niemiec i całej UE, stanowiąc kontynuację antyeuropejskiej strategii Stanów Zjednoczonych.
Ukryta historia Euromajdanu potwierdza tę hipotezę. William Engdahl w swojej znakomitej analizie przypomina chronologię wydarzeń. Przełomem był telefon zastępcy sekretarza stanu Victorii Nuland do amerykańskiego ambasadora w Moskwie, podczas którego odrzuciła decyzję UE dając temu wyraz w soczystym komentarzu „pieprzyć Unię.” Potem, jak pisze Engdahl, Europejczycy próbowali zapobiec zaognianiu sytuacji. W tym celu do Kijowa przybyli szefowie dyplomacji Niemiec, Francji i Polski.
Jak podkreśla Engdahl, „USA nie zostały zaproszone.” Co więcej „Interwencja UE bez Waszyngtonu jest wydarzeniem wyjątkowym i ujawnia narastającą przepaść między nimi. Mówiąc praktycznie, Unia wysłała Departamentowi Stanu komunikatpieprzyć Stany Zjednoczone.”
Amerykańska odpowiedź jest dobrze znana. Kompromis z trudem wynegocjowany przez dyplomatów „nie przetrwał nawet dwunastu godzin. Wtedy rozpętało się piekło.” (Enghdahl)
Odpowiedzi na pytanie, kto tamtej nocy posłużył się snajperami, dostarczyło ujawnienie treści rozmowy estońskiego ministra spraw zagranicznych z Catherine Ashton. Źródła związane z wywiadem amerykańskim cytowane przez Enghdahla potwierdziły, że „snajperami byli członkowie paramilitarnej nacjonalistycznej organizacji Ukraińskie Zgromadzenie Narodowe-Ukraińska Samoobrona Narodowa (UNA-UNSO). Jej przywódca Andrij Szkij dziesięć lat temu był jednym z doradców Julii Tymoszenko. Podczas przeprowadzanej przez USA „pomarańczowej rewolucji” UNA-UNSO wspierała pronatowskiego Wiktora Juszczenkę.”
UNA-UNSO to nie tylko ukraińska organizacja nacjonalistyczna lecz uczestnik natowskiej operacji Gladio w ramach której od czasu upadku Związku Radzieckiego realizowane są wszystkie rewolty w rosyjskiej strefie wpływów. Ich lista jest bardzo długa, oprócz Litwy, Czeczenii czy Gruzji znajduje się na niej także Kosowo. Innymi słowy „ludzie ci są niebezpiecznymi najemnikami używanymi w brudnych wojnach toczonych przez NATO (…) To ludzie z samego dna, można zapomnieć o głoszonych przez nich bajkach o nacjonalizmie. To oni byli snajperami.” pisze Enghdahl.
Rosja nie walczy tylko dla siebie – walczy o Europę, niezależnie od tego jak paradoksalnie może to zabrzmieć. Oczywiście, nie o Europę liberalną, wystraszoną i okupowaną przez karykatury przywódców. To walka o świat wielobiegunowy – świat bez amerykańskiej hegemonii, walka w której nie ma i nie może być trzeciej strony. Jeśli Rosja przegra tę bitwę, alternatywą nie będzie już ”nowy porządek świata” lecz globalny chaos. Przedsmak tego chaosu widzieliśmy na kijowskim Majdanie w nocy z 21 na 22 lutego.
Nie możemy zatem mieć złudzeń, że będzie to łatwa walka. Amerykańska elita polityczna nie jest już elitą. Dziś są to jedynie ludzie o małych umiejętnościach. Ich działania nie są racjonalne, gdyż opierają się na ocenach z zasady niesłusznych a ich głównym motorem jest strach przed nieuniknionym upadkiem amerykańskiej hegemonii. Tu leży największe niebezpieczeństwo dla wschodu i zachodu Europy, dla Bliskiego i Dalekiego Wschodu, Ameryki Południowej, Ukrainy oraz Rosji.
Tłumaczenie: Redakcja Xportal.pl
Źródło: Center for Syncretic Studies
KOMENTARI